poniedziałek, 25 września 2023

POLA CHWAŁY 2023

 Kiedy kończy się wrzesień, wszystkie moce kierowane są w stronę Niepołomic, gdzie niezmordowany Robert Kowalski, wiecznie pogodny i uśmiechnięty, choć wewnętrznie pewnie niejednokrotnie wk...ony, nie bez pomocy licznej mniej lub bardziej anonimowej ekipy, organizuje Pola Chwały. W tym roku po raz 17! Kto mnie zna, ten wie, że od czasu gry byłem pierwszy raz, może na 10 edycji (po kilkuletnich próbach dotarcia) przyjeżdżam za każdym razem. Z początku tylko jaki widz, teraz zawsze jako uczestnik - a to gram w turnieju (Ogniem i Mieczem) a to - jak w ostatnich latach - organizuję wielką figurkową "rekonstrukcję" jakiejś historycznej bitwy - efekty można oglądać choćby tutaj na blogu w zakładce HISTORYCZNE BITWY. W tym roku myślałem - rocznicowo - o Parkanach 1683, ale organizatorzy poprosili o coś bardziej "okrągłego" - CHOCIM 1673. Dwa lata temu robiliśmy pierwszy Chocim (ten z 1621) więc było trochę łatwiej, bo wały i umocnienia były już gotowe. Tylko ze teraz dla odmiany siedzieli w nich Turcy, a wojska Sobieskiego szturmowały. Zresztą bez znaczenia - po której stronie pod Chocimiem byśmy nie byli, nasi zawsze wygrywali ;)

Tak więc nieopodal niepołomickiego zamku, w budynku Małopolskiego Centrum Dźwięku i Słowa (zwanego potocznie MerCeDeSem) w dniach 22-24 września stanął Chocim 2.0. Rozstawienie stołu i figurek zaczęliśmy dopiero ok. 21.30, a kończyliśmy nad ranem - z przerwą na sen oczywiście. Kiedy już wystawiłem wszystkie tereny, rozstawiłem figurki, okazało się, że nie wziąłem jednego pudełka. Tylko jednego, ale za to z... husarią i dowódcami. Tak to Rzeczpospolita pod Chocim bez husarii się wybrała (ale i tak wygrała). Oczywiście mimo dość sporej liczby podstawek (nie liczyłem dawno, ale będzie coś w okolicach klubu 500+)  nie jestem w stanie sam jeden wystawić obu walczących stron, zwłaszcza że Turka nie mam ani jednego. Ale na kogo jak na kogo, na Panów Braci zawsze mogę liczyć. I tak:

- Kamil "Miszczu" Jasak uratował sprawę podłoża, bo swoich blatów nie mam jak zabrać ze sobą (odkąd dzieci mi się z domu wyprowadzają, mam coraz mniejszy samochód) a na dwa dni przez imprezą zorientowałem się, że nie mogę znaleźć mojej beli zielonego materiału. Miszczu użyczył nam swoich mat, co kosztowało mnie przebijanie się przez cały Kraków w godzinach szczytu. Ale warto było. Kamil - dzięki stokrotne.

Trzon armii tureckiej miałem ze sobą, dzięki hojności i uprzejmości dawnego mistrza OiM Bartka "Von Berthold" Jędrzejczaka. Spore posiłki przybyły z samych Niepołomic - to druga niemal dywizja turecka Michała Gaconia, wsparta jeszcze figsami Roberta Kowalskiego i Zbyszka "Zk1944" Krywosza. Nie liczyłem, ale samych janczarów było koło serki (podstawek, nie figurek), nawet nie wszystko wyciągałem z pudeł.

Trzon armii koronnej to oczywiście moja dywizja, tym razem bez husarii. ta na szczęście przybyła zza wzgórz dzięki wsparciu Michała Gaconia. Swoje też dołożyli Piotr Sz, Tęgowoj Wspaniały i Rafał Kucharzyk. Panowie - wielkie dzięki. Dobrze byłoby kiedyś zagrać tymi siłami - może Parkany?

Gros elementów to oczywiście robota Roberta Kowalskiego, tylko nieco innego ;)

Była moc. Domyślałem się wcześniej, że tym razem raczej nie będziemy tego grali. Raz, że większość potencjalnych uczestników grania było zaangażowanych w turniej "Ogniem i Mieczem" a dwa, że graliśmy mniej więcej to samo (tylko odwróconymi stronami) dwa lata temu. A oblężenie w OiM to nie jest najbardziej emocjonujący scenariusz.

Fot. Tęgowoj

W tym roku oprócz samej makiety reprezentowałem także instytucję, w której pracuję - Śląskie Centrum Wolności i Solidarności. Przez dwa dni nagadałem się zatem tyle, że hej. A dodatkowo dzieci mogły sobie zagrać w prostą "Drogę do wolności" a starsi w prototyp gry o pacyfikacji kopalni w czasie stanu wojennego (16 grudnia 1981) - "Idą pancry na Wujek"...

Poniżej garść fotografii trochę z naszej makiety i stoiska ŚCWiS, a trochę z pozostałych atrakcji tegorocznych Pól Chwały. Jak zwykle, chciałoby się być wszędzie. Te spotkania, te rozmowy, choć często tylko w biegu i przelocie to jest coś, co sobie na PCh cenie najbardziej. No te wielowątkowość historyczną, gdzie wiking gada z konfederatem, rozmowie przysłuchuje się powstaniec styczniowy, żołnierz Księstwa Warszawskiego przechadza się po parku a Obelix wpada do obozu Rzymian. Planszówkowicze oczywiście niczego nie widzą, bo musieliby podnieść głowy znad żetoników, sosnowiczanie toczyli ciężkie (i ostatecznie zwycięskie) boje na wodach mórz i oceanów a panowie szlachta siedzieli w piwnicy i sączyli miód... 

A nie - jednak grali w Ogniem i Mieczem.



2 komentarze: