środa, 4 lutego 2015

KIRCHOLM 1605

Pierwszy dzień muzealnych zmagań z historią polskich wojen mamy za sobą. Na początek - przywitanie i prezentacja pierwszego tematu, bitwy pod Kircholmem. Krótki film wprowadzający i krótkie przedstawienie tematu, coby nie przedłużać zbytnio i szybko wziąć się do rzeczy.


Zatem ruszamy. Dobrze zacząć od rozgrzewki - dla młodszych, na szybki pojedynek. Nasze drewniaki, czyli Forteca, Hnefa i Alquerque.

Na specjalnej planszy tworzyliśmy także mikro grę na temat samego Kircholmu. ABC budowy gier, mamy mapę, kostkę i żetony, zatem możemy tworzyć.

Ale nie wiem czemu, zawsze clue naszych spotkań stanowi OGNIEM I MIECZEM. Jakoś na to wszyscy kątek oka zerkają. Patrzę na to zdjęcie i mi się imprezy rekonstrukcyjne kojarzą: stoja sobie obce armie na łące koło siebie, gadają grupkami, świeci słońce i jest miła atmosfera.


Ale to dopiero początek. Trzeba wytłumaczyć od samego początku, po raz kolejny, nowym osobom. Wybór podjazdów, ale nic to nikomu nie mówi. W końcu stanęli naprzeciw siebie, nieopodal strumienia. Na stole obok kresowy jakiś hetman stanął w opuszczonym dworze ze swymi mołojcami.


Na stole nieco dalszym: ciężkie boje o miasteczko toczą Amerykanie u boku... Armii Czerwonej.


Po krótkiej prezentacji, policzeniu punktów, wyborze efektów i omówieniu ogólnej koncepcji - jazda kozacka RON ruszyła niewielki oddział Szwedów (w PSach - dla wtajemniczonych :) - było to 11 do 8)

Wszystkie fotki powyżej mają różnych autorów, ale jeden aparat. Na wszystkie copyright ma Muzeum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz