Jasne że w Siewierzu Klubu Gier zabraknąć nie może, zwłaszcza odkąd... jestem członkiem Chorągwi Księstwa Siewierskiego. Raczej nie będzie mnie osobiście, ale gier z naszej "stajni" nie zabraknie. Zwłaszcza tych o średniowiecznej proweniencji.
Będą nagrody!!! - oczywiście gry historyczne :)
piątek, 10 lipca 2015
środa, 8 lipca 2015
BITWA POD KONIECWOLĄ - makieta
... albo co nieco o makiecie na IMAGO BELLI
Największą część wystawy IMAGO BELLI zajmuje makieta pewnej bitwy. Zacząłem od rozstawiania stołu - miałem do dyspozycji 4 blaty każdy o wymiarach 120 x 180 cm. Jeden blat chciałem zostawić do grania (w końcu ta wystawa tak jest pomyślana, żeby można było ją nie tylko oglądać) więc połączyłem trzy, dosztukowałem narożnik i tak wyszła powierzchnia 240 x 300 cm. Niezły kawałek pola w sumie.
Terenów
mam już dość dużo, więc zacząłem sobie to wszystko rozstawiać (jedynie
rzeka ta widoczna na zdjęciach jest tymczasowa, bo czekam jeszcze na
dostawę fachowej produkcji :). W każdym razie ustawiłem to w ten sposób,
że po lewej stronie znajduje się duża osada (z dworem, karczmą,
kościołem) i jeszcze jedna u dołu makiety (specjalnie dość daleko od
krawędzi, bo wiecie jak to jest...). Po lewej stronie skośnie płynie
rzeka z mostem i młynem wodnym (ten ma dojść razem z rzeką. Z tyłu i po
prawej ciągnie się pas wzgórz porośniętych lasami. Z prawej strony u
stóp wzgórz rozciąga się obóz kozacki. Na szczycie wzgórza sztywny pal
Azji oraz hetman zakaźny. Do obozu zbliża się jeszcze niewielka grupa
czerni. W samym zaś obozie sporo rejestrowych i mołojców oraz dwie
sotnie konne. Za wzgórzami reszta sił kozackich, w sumie - przeliczając
na zasady OiM - jakieś dwa pułki prowadzone przez Iwana Bohuna. W
różnych miejscach porozstawiane grupy plastunów i harcowników. Lekka
artyleria kozacka na wzgórzach koło obozu.
Na przeciwko Kozaków stanęła dywizja RON. Myślę, że to jest oddział wielkości dywizji, choć nie przejmowałem się specjalnie podręcznikową rozpiską. Zaraz za dworem stanął marszałek Lubomirski z Longinusem Podbipiętą na jednej podstawce, obok konny posłaniec. Gówne siły RONu ustawione w szachownicę na prawo od Lubomirskiego - jedna chorągiew husarii (Gosiewski) oraz kilka pancernych i kozaków. reszta kozaków i dragoni wyjeżdżają dopiero z obozu na samym szczycie makiety. W samej wsi przy dworze stoją wolontarze, na prawo od nich trzy chorągwie Wołochów. Drogą do wsi zmierzają dwie kompanie rajtarów Ganzkopfa. W małej wiosce z przodu makiety kompania spieszonych dragonów.
Tu i ówdzie stoi kilka figurek specjalnych:
Największą część wystawy IMAGO BELLI zajmuje makieta pewnej bitwy. Zacząłem od rozstawiania stołu - miałem do dyspozycji 4 blaty każdy o wymiarach 120 x 180 cm. Jeden blat chciałem zostawić do grania (w końcu ta wystawa tak jest pomyślana, żeby można było ją nie tylko oglądać) więc połączyłem trzy, dosztukowałem narożnik i tak wyszła powierzchnia 240 x 300 cm. Niezły kawałek pola w sumie.
Widok ogólny. Fotki robione komórką, więc jakość nie najlepsza - najlepiej oglądać na żywo :)
Na
tym wzgórzu w środku zdjęcia obok hetmana nakaźnego widać nabitego na
pal kozackiego zdrajcę. Za linią wzgórz pod niebieskim sztandarem Iwan
Bohun. Na pierwszym planie widać obóz, a w nim ukrytych za wozami
mołojców, rejestrowych i jazdę.
Na przeciwko Kozaków stanęła dywizja RON. Myślę, że to jest oddział wielkości dywizji, choć nie przejmowałem się specjalnie podręcznikową rozpiską. Zaraz za dworem stanął marszałek Lubomirski z Longinusem Podbipiętą na jednej podstawce, obok konny posłaniec. Gówne siły RONu ustawione w szachownicę na prawo od Lubomirskiego - jedna chorągiew husarii (Gosiewski) oraz kilka pancernych i kozaków. reszta kozaków i dragoni wyjeżdżają dopiero z obozu na samym szczycie makiety. W samej wsi przy dworze stoją wolontarze, na prawo od nich trzy chorągwie Wołochów. Drogą do wsi zmierzają dwie kompanie rajtarów Ganzkopfa. W małej wiosce z przodu makiety kompania spieszonych dragonów.
Tu i ówdzie stoi kilka figurek specjalnych:
Zabudowania
dworskie, a wśród nich dwie chorągwie pospolitego ruszenia. Wołosi
stoją przed bramą do dworu. Przed samym dworem Zagłoba wsparty na beczce
miodu, obok młoda karczmarka niosąca dzbany oraz Sosna sprawdzający
jakość zarobionych dutków. Z tyłu siły główne RON. Za drzewami po lewej
stronie widać dwóch pojedynkujących się szlachciców. Tu ich widać nieco
lepiej:
Rajtarzy
zmierzający do wsi. Przed karczmą Żyd-karczmarz i jego żona witają
strudzonego wędrowca - franciszkanina w habicie (Ojciec Zwierzak). Na
rzekę nie patrzcie, będzie podmieniona.
Siły RON od "zadka" - za kościołem widoczny polski obóz.
Tu widać prawie całe uszykowanie sił koronnych.
Tak
to sobie ułożyłem, jak już miałem większość elementów. Potem myślałem,
jak to wszystko opisać, żeby każdy zwiedzający wystawę wiedział co w
ogóle ogląda. I wtedy, nad ranem, przyszła mi do głowy taka myśl, żeby
zamiast opisu zrobić mapę na wzór, powiedzmy, Dahlberga. Czasu było
bardzo mało, bo otwarcie wystawy tuż tuż. Szybki mail do plastyczki czy
jest w stanie coś takiego zrobić. Jest, i nawet jej się ten pomysł
podoba (potem było trochę wesoło, jak to z kobietami, bo rajtarów
narysowała na piechotę). Już następnego dnia miałem wstępne projekty a
potem cała mapę. W ten sposób zrodziła się BITWA POD KONIECWOLĄ:
Dlaczego
pod Koniecwolą? To jeden ze smaczków, na który pewnie niewiele osób
zwróci uwagę. Otóż Koniecpolska Wola to pierwotna nazwa... Dąbrowy
Górniczej (pisałem o tym TUTAJ).
Pierwszy zapis tej nazwy (z roku 1652, a więc data jak najbardziej w
klimacie OiM) to właśnie KONIECWOLA. Reszta poszła już z górki:
Autorem
grafiki jest Ela Jankowska. Wielkie dzięki Elu za pracę w tak szalonym
tempie i że akceptowałaś wszelkie moje, pewnie nie zawsze najmądrzejsze,
pomysły.
sobota, 4 lipca 2015
IMAGO BELLI - RELACJA
Trochę z poczucia obowiązku, a trochę ku pamięci (a może nawet celem
zareklamowania dla tych, co nie byli) - ta krotka fotorelacja z otwarcia
wystawy. Wszystkie fotografie w tym poście robili Danusia Micur, Maciek
Muzzy Mazur, Łukasz Khamul Godecki i ja.
Zaczęło się z samego rana od... naprawy gablot. To długa i mało istotna historia, w każdym razie firma, która je dla nas robiła (gdzieś z okolic Bydgoszczy, więc wszyscy się mnie w muzeum pytali, czy im mówiłem, że jestem z Torunia :) trochę nie do końca się spisała, było parę usterek (choć nie wykluczone że przez beznadziejną firmę logistyczną,. która to przewoziła, ale nie będę wymieniał nazwy) i z samego rana przysłała swoich fachowców. Muszę przyznać, ze w pełni się zrehabilitowali i co trzeba było zrobić lub wymienić, zrobili lub wymienili.
Prace nad wystawą trwały do ostatnich niemal chwil. Ale cóż - wystawę robiliśmy od podstaw (dosłownie, bo trzeba było nawet zamawiać produkcję gablot) a czasu było ekstremalnie mało, zaledwie miesiąc. No ale rzutem na taśmę ostatecznie się udało. Jeszcze tylko rzeka z młynem nie dotarła, ale w najbliższych dniach się ją wystawi.
Krótko przed 12 (a otwarcie zaplanowano właśnie na 12) przyjechała TVP. A u nas w Polsce ciągle jest tak, ze jak przyjeżdża telewizja, to wszystko jest temu podporządkowane, bo im się oczywiście zawsze bardzo spieszy. No ale zrobili co mieli zrobić i jeszcze tego samego dnia materiał ukazał się w TVP Katowice (dłuższy) oraz w Teleexpressie Extra (krótszy). Nie wiem, jak długo te linki będą aktywne, ale póki co można to obejrzeć tutaj: TELEEXPRESS oraz AKTUALNOŚCI.
Jakoś się wyrobiliśmy, i tuz po 12 zaczęło sie oficjalne otwarcie. Najpierw przywitanie gości przez Dyrektora, potem krótka prelekcja na temat gier historycznych. Nie wszyscy w muzeum mnie poznali:
Potem wszyscy wyszliśmy na zewnątrz, bo w muzeum strzelać jakoś nie wiem czemu nie wolno.
Kiedy już znaleźliśmy się w gmachu muzeum, zaczęła się główna część imprezy, a więc ZABAWA.
Z początku ludzie dość nieśmiało podchodzili do plansz, ale po chwili to się już zmieniło.
Krótko opowiedziałem, co się dzieje na głównej makiecie. Blaty wykonane przez Tereny do gier, budynki z serii de Lux (do OGNIEM I MIECZEM) w sumie chyba też, choć niektóre dotarły do nas przez Wargamera.
W miejscowej karczmie, w towarzystwie przystojnego Szweda i szarmanckiego towarzysza pancernego nasza muzealna karczmarka raczyła gości starościńskim miodem. Dosłownie starościńskim, bo specjalnie na tę okoliczność dostaliśmy beczułkę od byłego starosty będzińskiego, Adama Lazara, który taką oto działalnością zajął się na emeryturze. pozazdrościć. Miód był naprawdę wyborny i wiem, że ja jesieni starosta rusza z jego sprzedażą. Polecam.
No ale clou całej imprezy są oczywiście gry. Piszę w czasie teraźniejszym, bo grać można było nie tylko na wernisażu. część gier jest tak skonstruowana, że może w nie zagrać każdy, kto w najbliższych miesiącach odwiedzi muzeum. Obok plansz leżą instrukcje a gry są dość proste, tak mniej więcej w skali od warcabów do szachów (choć ani jednych, ani drugich na wystawie nie ma). Zasad nauczyć się łatwo, ale osiągnąć mistrzostwo, to jest już jednak sztuka.
Jak to na wystawie bywa, nie mogło zabraknąć plansz i gablot. Te pierwsze zawierają głównie powiększone i z tłumaczonymi na język polski kartuszami miedzioryty Ericka Jonsona, czyli Dahlberga, moja wieloletnia fascynacja (w ogóle cała to wystawa to efekt kilku fascynacji). W gablotach zgromadzono kilka gier planszowych i figurkowych.
Pojawił
się także Tomek "Warchoł" ze swoim autorskim systemem skirmishowym
PRAWEM I LEWEM. Mam nadzieję, że pojawi się jeszcze przynajmniej raz,
żebym i ja mógł spróbować. Powoli krystalizuje się także grupa osób,
chętnych do zagrania chyba już nieco zapomnianych DZIKICH PÓL.
W pewnym momencie musiałem nawet wyjąć z gabloty BOŻE IGRZYSKO, bo znaleźli się chętni na granie.
Na wystawie znalazły się też dwa modele luźno związane z tematyką IMAGO BELLI. Jeden to rekonstrukcja średniowiecznego wyglądu zamku w... (no właśnie, może ktoś zgadnie co to za zamek?) a drugi to HMS "Victory" Nelsona. Oba modele wykonał Jurek Sraga z Dąbrowy Górniczej.
Imprezę zaczęliśmy wygaszać koło 18. Wszystkim, którzy byli, bardzo dziękuję. Dziękuję też wszystkim tym, którzy nieśli jakąkolwiek pomoc w przygotowaniu imprezy. Nie wszyscy znaleźli się na kartach towarzyszącego wystawie folderu, ale jeszcze raz: WIELKIE DZIĘKI. Ci, którzy nie byli, mają całe wakacje i połowę września. 27 sierpnia (też czwartek) czeka nas jeszcze jedno mocne uderzenie związane z IMAGO BELLI - turniej w OGNIEM I MIECZEM o buławę Prezydenta Miasta Dąbrowy Górniczej. Buława jest już przygotowana i naprawdę - będzie się o co bić.
Zaczęło się z samego rana od... naprawy gablot. To długa i mało istotna historia, w każdym razie firma, która je dla nas robiła (gdzieś z okolic Bydgoszczy, więc wszyscy się mnie w muzeum pytali, czy im mówiłem, że jestem z Torunia :) trochę nie do końca się spisała, było parę usterek (choć nie wykluczone że przez beznadziejną firmę logistyczną,. która to przewoziła, ale nie będę wymieniał nazwy) i z samego rana przysłała swoich fachowców. Muszę przyznać, ze w pełni się zrehabilitowali i co trzeba było zrobić lub wymienić, zrobili lub wymienili.
Prace nad wystawą trwały do ostatnich niemal chwil. Ale cóż - wystawę robiliśmy od podstaw (dosłownie, bo trzeba było nawet zamawiać produkcję gablot) a czasu było ekstremalnie mało, zaledwie miesiąc. No ale rzutem na taśmę ostatecznie się udało. Jeszcze tylko rzeka z młynem nie dotarła, ale w najbliższych dniach się ją wystawi.
Ostatnie poprawki, żeby wszystko równo wisiało.
Makieta
główna (3 x 2,4 metra). Wszystko zbudowane dzięki firmom Tereny do gier
oraz Wargamer (co widać pod blatem) oraz malowaniu kilku osób. O samej
makiecie napiszę w osobnym wątku, bo ma kilka smaczków.
Krótko przed 12 (a otwarcie zaplanowano właśnie na 12) przyjechała TVP. A u nas w Polsce ciągle jest tak, ze jak przyjeżdża telewizja, to wszystko jest temu podporządkowane, bo im się oczywiście zawsze bardzo spieszy. No ale zrobili co mieli zrobić i jeszcze tego samego dnia materiał ukazał się w TVP Katowice (dłuższy) oraz w Teleexpressie Extra (krótszy). Nie wiem, jak długo te linki będą aktywne, ale póki co można to obejrzeć tutaj: TELEEXPRESS oraz AKTUALNOŚCI.
Jakoś się wyrobiliśmy, i tuz po 12 zaczęło sie oficjalne otwarcie. Najpierw przywitanie gości przez Dyrektora, potem krótka prelekcja na temat gier historycznych. Nie wszyscy w muzeum mnie poznali:
Ubranie
miałem dzięki Agencji Eventów Historycznych SARMATA z Sandomierza,
którzy zapewniali nam sporą część oprawy. Szczerze polecam ich usługi.
Potem wszyscy wyszliśmy na zewnątrz, bo w muzeum strzelać jakoś nie wiem czemu nie wolno.
Kiedy już znaleźliśmy się w gmachu muzeum, zaczęła się główna część imprezy, a więc ZABAWA.
Z początku ludzie dość nieśmiało podchodzili do plansz, ale po chwili to się już zmieniło.
Krótko opowiedziałem, co się dzieje na głównej makiecie. Blaty wykonane przez Tereny do gier, budynki z serii de Lux (do OGNIEM I MIECZEM) w sumie chyba też, choć niektóre dotarły do nas przez Wargamera.
Jak
już pisałem, na profesjonalnie zrobioną rzekę jeszcze czekamy. Na razie
moja pierwsza produkcja. Druga moja rzeka, o niebo lepsza, znajduje się
w gablocie z prezentacją bitwy pod Wojkowicami Kościelnymi.
Niektórzy starali się znaleźć jak najlepsze ujęcia do swoich zdjęć. Może znajdą się jakieś w sieci?
W miejscowej karczmie, w towarzystwie przystojnego Szweda i szarmanckiego towarzysza pancernego nasza muzealna karczmarka raczyła gości starościńskim miodem. Dosłownie starościńskim, bo specjalnie na tę okoliczność dostaliśmy beczułkę od byłego starosty będzińskiego, Adama Lazara, który taką oto działalnością zajął się na emeryturze. pozazdrościć. Miód był naprawdę wyborny i wiem, że ja jesieni starosta rusza z jego sprzedażą. Polecam.
No ale clou całej imprezy są oczywiście gry. Piszę w czasie teraźniejszym, bo grać można było nie tylko na wernisażu. część gier jest tak skonstruowana, że może w nie zagrać każdy, kto w najbliższych miesiącach odwiedzi muzeum. Obok plansz leżą instrukcje a gry są dość proste, tak mniej więcej w skali od warcabów do szachów (choć ani jednych, ani drugich na wystawie nie ma). Zasad nauczyć się łatwo, ale osiągnąć mistrzostwo, to jest już jednak sztuka.
Autorska
(w sensie projektu planszy i pionków) wersja STRATEGO okazała się
strzałem w dziesiątkę. W tę grę grano przez cały czas. Proste zasady,
szybka gra, duże elementy. W sumie miodzio.
Planszę (oraz wszystkie projekty graficzne towarzyszące wystawie) wykonała Ela Jankowska.
Patrząc
od dołu zdjęcia: SHOGI (czyli japońskie szachy ale... w klimacie
staropolskim; to jeden z autorskich projektów przygotowanych specjalnie
na tę wystawę, pomysł i wykonanie - Daniel Dawidowicz). Dalej
staropolska FORTECA (obok jeszcze wydruk do gry paragrafowej OGNIEM I
SZABLĄ, stworzonej przed kilku laty przez dąbrowianina Michała Grynia)
potem wikińskie HNEFATAFL a na samym końcu średniowieczne ALQUERQUE.
Nawet
Panom Braciom od SARMATY gry bardzo mocno przypadły do gustu. Wkręcili
się tak, że chyba sami je sobie zrobią. A szkoda, bo może mógłbym co
nieco zarobić :)
Jak to na wystawie bywa, nie mogło zabraknąć plansz i gablot. Te pierwsze zawierają głównie powiększone i z tłumaczonymi na język polski kartuszami miedzioryty Ericka Jonsona, czyli Dahlberga, moja wieloletnia fascynacja (w ogóle cała to wystawa to efekt kilku fascynacji). W gablotach zgromadzono kilka gier planszowych i figurkowych.
Tu
starcie moskiewskiej straży zasiecznej przeciwko malutkiej dywizji
polowej Kroplestwa Szwecji. W pozostałych gablotach znajdują się:
pełnowymiarowa dywizja turecka OiM z opisem (Bartka von Bertholda),
inscenizacja bitwy pod Wojkowicami Kościelnymi oraz dywizja Księstwa
Warszawskiego z bitwy pod Raszynem (oczywiście do systemu BOGOWIE WOJNY -
NAPOLEON - figurki użyczyli Maciek i Grzesiek Mołczykowie, autorzy
systemu).
Jak
już pisałem, główną oprawę artystyczną zapewnili nam sandomierzanie z
SARMATY (pokazy walk, super ciekawe prelekcje) ale było też kilku
miejscowych rekonstruktorów, z Chorągwii Księstwa Siewierskiego (sekcja
staropolska) oraz niezrzeszony szkot, który przygrywał nam na dudach:
W pewnym momencie musiałem nawet wyjąć z gabloty BOŻE IGRZYSKO, bo znaleźli się chętni na granie.
Na wystawie znalazły się też dwa modele luźno związane z tematyką IMAGO BELLI. Jeden to rekonstrukcja średniowiecznego wyglądu zamku w... (no właśnie, może ktoś zgadnie co to za zamek?) a drugi to HMS "Victory" Nelsona. Oba modele wykonał Jurek Sraga z Dąbrowy Górniczej.
Imprezę zaczęliśmy wygaszać koło 18. Wszystkim, którzy byli, bardzo dziękuję. Dziękuję też wszystkim tym, którzy nieśli jakąkolwiek pomoc w przygotowaniu imprezy. Nie wszyscy znaleźli się na kartach towarzyszącego wystawie folderu, ale jeszcze raz: WIELKIE DZIĘKI. Ci, którzy nie byli, mają całe wakacje i połowę września. 27 sierpnia (też czwartek) czeka nas jeszcze jedno mocne uderzenie związane z IMAGO BELLI - turniej w OGNIEM I MIECZEM o buławę Prezydenta Miasta Dąbrowy Górniczej. Buława jest już przygotowana i naprawdę - będzie się o co bić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)