Jako że sztuka pisania AARów w narodzie nie zanikła, a jedynie w dobie natłoku i szybkości podawanych informacji ginie w gąszczu newsów i banialuk, postanowiłem zrobić ten zbiorczy post dotyczący relacji z pierwszych (mam nadzieję) "Miszczostw" Krakowa, które odbyły się 22 lipca 2023. Po co? Bo taki mam pomysł :)
Wszystkie zamieszczone tu relacje były publikowane, każde w osobnym poście, na fejsbukowej grupie "Ogniem i Mieczem". Nie ingeruję w teksty poszczególnych Autorów, co najwyżej poprawiam zauważone literówki. Pomijam jedynie skądinąd słuszne peany na temat Miszcza Kamila oraz różnego rodzaju podziękowania. Tylko samo mięsko. Mapki i fotki też pochodzą od poszczególnych Autorów. Pierwsze trzy relacje w kolejności zajmowanych miejsc na podium, potem jak leci. Moja relacja znajduje się w osobnym wpisie (TUTAJ). Zapraszam do lektury i uczenia się od Mistrzów.
PIOTR "P." MIAZGA - I MIEJSCE
Pisząc ten raporcik krótki największą frajdę sprawiło mi robienie mapek. Nie są one w pełni w skali, oddają przybliżony przebieg gry.
Moja rozpiska:
Dokładniejsze opisy moich gier znajdują się pod zdjęciami. Tutaj tylko podsumowanie:
- Bitwa pierwsza - Łukasz "Quar" - RON 38 PS
- Scenariusz Kluczowe Pozycje - 11:0
- Bitwa druga - Michał "Raven" - Tatarzy 34
PS - Scenariusz Kluczowe Pozycje - 8:0
- Bitwa trzecia - Sławek - Tatarzy 34 PS - Scenariusz
Kluczowe Pozycje - 12:1
Udało mi się prześlizgnąć z trzeciego na pierwsze
miejsce. Na pierwszym stole grę wygrał Adam, ale przez punkt karny za rozpiskę
spadł w klasyfikacji. Tak naprawdę szkoda że nie była grana jeszcze jedna gra
żeby porządnie rozstrzygnąć komu ta szabla się należy. Bo tak naprawdę o tym
kto wszedł w top zdecydowało to jakie kto miał parowania i ile małych punktów
mógł na nich ugrać...
Bitwa pierwsza
- Łukasz "Quar" - RON 38 PS - Scenariusz
Kluczowe Pozycje
Mieliśmy okazje
spotkać się na pierwszej grze w Warszawie, teraz przyszła pora na pierwszą grę w Krakowie. Łukasz nie miał jeszcze (nie)przyjemności grać z Tatarami i nie za bardzo wiedział z czym to się je... No i puścił mi na swoje tyły odział kazindzi z samodzielnością, który dwa razy rozjechał mu dowódcę zanim ten zdołał wydać rozkazy. Tak więc pozbawiona
dowodzenia i na złych rozkazach armia RON musiała ganiać Tatara co skończyło się wygraną 11:0. Gra skończona złamaniem RON,
kontrolowałem znaczniki od początku gry oraz
wjechałem przeciwnikowi na tył swoją jednostką.
Nie ukrywam - raz miałem ciepło jak Łukasz swoją M kozaków
wjechał w moją weterańską M'kę ordyńców i wypalił z broni
palnej. Z pamięci: 3 trafienia, 3 rany, zagrożenie 4 - 2 wyniki nie zdane! Na szczęście dowódca dał przerzuty i
ordyńcy utrzymali pozycje.
Bitwa druga - Michał "Raven" - Tatarzy 34 PS - Scenariusz Kluczowe Pozycje
Tatar na Tatara... niedobrze, mała szansa na wysoki wynik. Spodziewałem się że
raczej będzie około
remisu.
Udało mi
się w grze agresywnie pójść do przodu zajmując od
razu znaczniki na prawej stronie. Dobry strzał z
ordyńców M weteranów przegonił S'ke ordyńców z dzidami Michała (dowódca był poza zasięgiem
aby dawać przerzuty), co otworzyło mi opcje atakowania pozostałych
jednostek wielu-na-jednego. Lewą flankę
oddałem z założenia, wysyłając
tam tylko M kazindzi która miała jak najdłużej powstrzymywać
dwie jednostki Michała przed wejściem
na moje tyły. Dali radę -
chyba ze 3 tury trzymali te S'ki w szachu.
Ostatecznie wygrana przez złamanie Michała. Kontrolowałem
znaczniki od początku, plus zabiłem
jednostkę. Wystarczająco
dużo aby w 5 turze zabrać ostatnią motywację.
Niestety jak przewidywałem wynik ugrany był dość niski - 8:0. Ciężko
jest dopaść Tatara jeśli
ten tego nie chce. Zwłaszcza że po
wykorzystaniu amunicji strzelaliśmy
do siebie 1 kostką...
Bitwa trzecia -
Sławek - Tatarzy 34 PS - Scenariusz Kluczowe Pozycje
I znowu lustro z Tatarem. Tym razem graliśmy w otwartym polu bez prawie żadnego
terenu na środku stołu.
Zacząłem mocnym otwarciem - M'ka weteranów ordyńców ruszyła do przodu i uderzyła w S'ke ordyńców Sławka,
zmuszając ich do odwrotu (znowu dowódca był za daleko aby podbijać
morale). Potem Sławek podprowadził
swoich ordyńców na środek
dając mi opcje atakowanie wielu-na-jednego. Tutaj Sławek popełnił błąd atakując mi swoimi wieloma jednostkami moje wiele
jednostek. Efektywnie dowódca mógł
zbierać 3 rany z jednostek, trzymając je wszystkie w dobrej formie. Ja z kolei Sławkowi zabijałem jednostkę za
jednostką. Od początku
też agresywnym wypadem M'ki ordyńców zająłem 2 znaczniki, co szybko doprowadziło do załamania armii przeciwnika. Tutaj udało mi się wbić
wynik 12:1 - niestety moi M kazindzi nie zdołali
na czas się wycofać i
zostali rozstrzelani.
PAWEŁ "PAVCIO" CWALINA - II MIEJSCE
Na gorąco
spisuję moi drodzy wrażenia z wypraw na północ i południe Europy (choć czułem,
że nie opuszczam terenów tak-zwanej małopolski w Rzeczypospolitej).
Moja kompanija była nie za duża, składała się z (tu
dostosowałem nomenklaturę oddziałów do nazw w łacinie znanej wszystkim
czytającym):
Podpułkownika w mojej skromnej osobie,
Rajtarów najemnych w rozmiarze oddziału S
Muszkieterów Pruskich w rozmiarze oddziału M
Rajtarów Obrony Krajowej w rozmiarze oddziału M
Dragonów Pruskich w rozmiarze oddziału S
Oraz Baterii lekkich dział dowodzonych przez Oficera
który był weteranem (S)
W pierwszej bitwie zdziwiłem się niezmiernie gdy
ukazały mi się bagna Kraju Kur (Kurlandii) która jest rewelacyjna pod względem
klimatu. Armia dowodzona przez doświadczonego dowódcę Cezarego Młotka była
mniejsza od mojej. Przy 4 punktach różnicy, oraz bonusie w postaci lepszego
zwiadu zaczynałem z mocnym przeświadczeniem, że przegram, bo wszystkie kluczowe
pozycje były w zasięgu przeciwnika (przeciwnik zastosował fortele i miał
zdecydowanie lepszych zwiadowców), zwłaszcza, że odpowiednio wykorzystał
forsowny marsz oraz kobylice (które, co mnie potem zaskoczyło, nie działają w
terenie), więc przeciwnik je używał tylko by mieć 2x forsowny marsz. Dzięki
temu prawie od samego początku przeciwnik kontrolował dwa punkty. Trudne
położenie zmusiło mnie do agresywnych ataków, bardzo dużo dało to, że moi
muszkieterzy pruscy wyposażeni w hiszpańskie muszkiety z demobilu górowali nad
muszkieterami przeciwnika zasięgiem, natomiast lewą flankę mojej armii
obsadzała bateria dział. Po rozbiciu dwóch oddziałów przeciwnika i przejęciu
kluczowych punktów przeciwnik musiał poddać pola.
Druga bitwa to byli Szwedzi pod dowództwem zaprawionego w bojach Grzegorza Huby którego armia także miała 4 punkty różnicy w stosunku do mojej (30 do 34), na mojej lewej flance wystawiłem rajtarię krajową, która po przeciwnej stronie miała działo szwedzkie i Rajtarię Najemną, wśród łanów zboża przycupnęło moje działo, następnie naprzeciwko piechoty krajowej szwedzkiej stanęli muszkieterzy pruscy a na prawym skrzydle rajtaria najemna wraz z dragonami miała naprzeciw siebie Rajtarię Najemną szwedzka trzymającą punkt w lesie. Moi rajtarzy krajowi zajęli punkt strategiczny po czym zaszarżowali na Rajtarów najemnych przy dziale. Jakimś cudem obie jednostki zostały na swoich pozycjach po tym ataku (moja rajtaria nie wygrała walki, ale przegrała o niewiele więc nie mogła też się wycofać). W centrum szwedzka piechota krajowa skutecznym atakiem ogniowym doprowadziła do ucieczki pruskich muszkieterów, natomiast na prawej flance Rajtarzy najemni wraz z dragonami pruskimi przesunęli się do przodu. Od drugiej tury po lekkiej reorganizacji (bowiem to ja broniłem Prus za wszelką cenę przed Szwedzkim najazdem) zdezorganizowani muszkieterzy rozpoczęli powolny marsz w celu odzyskania straconej pozycji. Moja rajtaria krajowa kontynuowała walkę wręcz z rajtarią najemną szwedzką, aż w końcu została rozstrzelana przez działo szwedzkie, po czym moje działo dokończyło zniszczenia w oddziale rajtarii najemnej na moim lewym skrzydle. Przeciwnik wtedy stwierdził że będzie musiał zdobyć punkt na lewym skrzydle za pomocą działa. Na prawym skrzydle nastąpiła seria pojedynków ogniowych między rajtarami najemnymi. W trzeciej turze pojedynek artyleryjski wygrała moja artyleria, w centrum piechota się ostrzeliwała ale szwedzka piechota krajowa była zbyt dumna by poddać pola (i tak już było do ostatniego epizodu tej bitwy). Pomimo huraganowego ognia dział i dragonów Szwedzi stali na pozycjach kulom się nie kłaniając, aż doszło do tego że muszkieterzy pruscy wykonali ostateczne natarcie (by znaleźć się w odległości 4” od kluczowej pozycji) i wypalili z muszkietów, cóż to był za ostrzał, aż cały świat zamarł, okazało się że tej palby Szwedzi już wytrzymać nie mogli i wycofali się na z góry upatrzone pozycje, oddając pola muszkieterom pruskim którzy przejęli kontrolę nad kluczowym punktem pola bitwy.
Trzecia Bitwa z Mikołajem "Batura"
Bieńkowskim władcą Siedmiu Gródów i jego wspaniale prezentującą się armią (na
żywo wygląda to 100 razy lepiej niż na zdjęciach) to była seria błędów po obu
stronach - zmęczenie zaczęło brać górę. Skończyło się na tym, że wymęczyłem
zwycięstwo, bowiem Siedmiogród stawał dzielnie, a lekka jazda goniąca przez
całe pole bitwy Muszkieterów Pruskich będzie im się śniła po nocach, natomiast
szarża Kopijników na Rajtarów krajowych pozostanie na długo w mojej pamięci.
Konni Hajducy i Jeźdźcy Szeklerscy to są bardzo dobre jednostki!
Podsumowanie jest takie, że podsumowania trzeba
szybciej pisać bo tak to wszystko zaciera się w pamięci i ustawienia
przeciwnika i swoje własne. Sprawdziły mi się prawie wszystkie oddziały, może
prócz Rajtarów Najemnych natomiast, artyleria z weteranem to podstawa.
ADAM "WASIL" WASILEWSKI - III MIEJSCE
Dawno nie
opisywałem swoich gier, a po takich Miszczostwach to grzech do tego nie wrócić.
Tym razem jednak bez zdjęć bo ich nie robiłem za to
wstawiam stylowe obrazki gdzie można zobaczyć z grubsza rozstawienie i jak
wyglądały ruchy jednostek. Tereny uwzględniłem tylko te które miały lub mogły
mieć znaczenie dla gry.
Brak wysłanej prawidłowej rozpiski prawie mnie
eliminował z gry o tą zacną Szable więc przed turniejem przeszedłem dosłownie
drogę od desperacji, przez złość i rezygnację aż do pogodzenia się z tym (no
prawie…) Na sam turniej już jechałem z myślą "A, zagram chociaż jeden
turniej na luzie bez parcia na zwycięstwo. Może zdobędę statuetkę 'Straży
Tylniej' " tylko chyba każdy kto mnie zna wie że ja i brak parcia na
zwycięstwo nie idziemy w parze. [Rzeczywiście, gdyby nie kara związana z tym zamieszaniem, Adam zająłby I miejsce - JK]
Przechodząc do opisu bitew. Opis nie jest tura po
turze tylko sektorami stołu. Rozstawienie jednostek opisuję z swojej
perspektywy.
Rozegrałem wszystkie trzy gry z scenariusze kluczowe
pozycje (ani razu nie było sensu dla przeciwnika brać furażu)
Skład Moskwy:
Pierwsza gra z Łukasz Kędziora, Szwecja 31PS.
Za 6PS różnicy Szwedzi przesunęli dwa znaczniki i
Wylosowali panikę i braki amunicji.
Zwiad wygrała Szwecja, wybierając Forsowny marsz i
udane harce.
Moskwa wzięła Wysuniętą pozycję.
Szczerze, nie miałem jakiegoś wielkiego pomysłu na tą
grę. Patrząc że musiałem zdobyć 2 punkty będące na połowie Szwedów które miały
być bronione przez dobrze strzelające jednostki. Dopiero po rozstawieniu
powstała szersza koncepcja gry.
Szwedzi na lewo wystawili S rajtarów, M piechoty
krajowej, S rajtarów i na prawej S rajtarów.
Moskwa na lewej wystawiła dzieci bojarskie i dworian. W centrum strzelców grodowych i na prawej sotnie podjazdową.
Gra opierała się po pierwsze o walkę o punkt
strategiczny na lewej flance broniący przez ¾ jednostek szwedzkich. W tej
bitwie bojarzy starli się z rajtarami na skrajnej lewej i dworianie z rajtarami
w centrum. Obie jednostki rajtarami zostały zdjęte z stołu. Szwedzka batalia
nawet nie została ruszona przez Moskali, po prostu ją objechali jakby nie
istniała (coś tam postrzelała ale za mało żeby zmusić do odwrotu jazdę
Moskiewską).
Na prawej flance sotnia podjazdowa zrobiła sobie tańce
wokół kolejnych rajtarów. Rajtarzy mieli za cel szarżować na podjazdową i
rozbić ją w walce a później wejść na tył Moskwy i zabierać motywację w 12
calach od krawędzi stołu. Moskwa dzięki temu że wygrała inicjatywę i oddała ją
mogła spokojnie patrzeć jak rajtarzy jadą do przodu a podjazdowa zrobiła myk
marszem 8" od rajtarów w kierunku wzgórza z kolejnym punktem strategicznym.
Wygrana kolejnej inicjatywy spowodowała że podjazdowa uniknęła starcia z
rajtarami wyjeżdżając im z pola widzenia, wjeżdżając na wzgórze na flankę
rajtarów i nawet w ostrzale po ruchu wbili 1D. Rajtarzy mając taką sytuację
dostali obronę i strzelali się z podjazdową która specjalnie szykując się do
szarży znalazła się na wzgórzu w szyku zwartym (nie przemyślałem tego że
jeszcze warto żeby ten rozkaz szarży dostali… tylko dowódca był daleko - chyba
jednak nie taki utalentowany ten Golowa) niemniej podjazdowa zajęła ten punkt i
już go nie oddała a rajtarzy musieli odpuścić wzgórze żeby nie dostać szarży w
plecy od dworian którzy już się na nich szykowali. Strzelcy grodowi zajęli 3
punkt na środku stołu i nie musieli się o niego martwić już przez całą grę.
Wynik 11:0 dla Moskwy
Druga gra przeciwko Arek Stamm z Kozakami 31PS
Tu plan bitwy 3 razy mi się zmieniał bo 3 razy
zmienialiśmy stół (co było dość zabawnym kalejdoskopem – pierwszy stół
beznadziejny do walki z kozakami, drugi stół w miarę do walki z kozakami i
trzeci stół na którym szło już pokonać kozaków)
Ostatecznie stanęło na rozlokowaniu punktów
strategicznych tak żeby 2 z 3 znajdowały się w otwartej przestrzeni po prawej
stronie za to ten trzeci znajdujący się przy bagnie na środku chciałem sobie
odpuścić (bo Kozacka zasada w terenie)
Z różnicy w PS Arek przesunął 1 punkt, wybrał
wyrachowanie i rzucił 3 efekty: opóźnienie, braki amunicji i dobry dzień.
Zwiad wygrali Kozacy i wybrali pochwycenie języka na
strzelców grodowych i udane harce.
Moskwa wzięła Forsowny marsz.
Kozacy w centrum wystawili S konnych mołojców i na
prawej flance M rejestrowych, M mołojców weteranów i L mołojców.
Moskwa z opóźnienia wystawiła sotnie podjazdową w
centrum, na prawej flance strzelców grodowych, dworian i bojarów z Forsownym
marszem.
Cała bitwa poszła zgodnie z założonym planem. Bojarzy
od razu pozgarniali na klatę ostrzał i się wycofali, reszta Moskwy pojechała do
przodu. Konni mołojcy poszli na środek stołu ale nie zdążyli zająć terenu
podmokłego co było kluczowe. Sotnia podjazdowa forsownym marszem ustawiła się
tak by mieć możliwość szarży na flankę konnych mołojców.
Od drugiej rundy zaczęło się piekło. Podjazdowa wbiła
się na flankę konnych mołojców. W 3 rundzie na spółkę z strzelcami grodowymi
podjazdowa pozbyła się konnych mołojców. Dworianie zrobili ryzykowny manewr i
poszli frontalnie na rejestrowych. Tu pomogły rzuty bo Kozacy zadali zaledwie
2D. Rejestrowi dostali 7D w walce zadając 2. Dworianie po wygranej zrobili
przegrupowanie i w 3 rundzie dokończyli rejestrowych jednocześnie znajdując się
na flance M mołojców weteranów. 4 Runda to najpierw szarża dworian na flankę
mołojców gdzie mołojcy dali radę się odwrócić ale następnie dostali szarże w
bok od dzieci bojarskich którzy leczyli D przez całą grę i zbierali ostrzał z
gwintówek L mołojców. W 5 rundzie M mołojców dokończyła sotnia podjazdowa.
Wynik 12:0
Trzecia bitwa przeciwko Sławek Aftarczuk i jego RON
39PS. [W dalszej części posta także relacja od strony Sławka Aftarczuka - JK]
Widząc skład eR-O-eNu i wyniki z poprzednich dwóch gier
już wiedziałem że to będzie ciężka bitwa.
Mając 2PS różnicy wziąłem przesunięcie jednego z
znaczników do środkowego lasu.
Zwiad wygrał RON, wybrał Wysuniętą pozycję i
pochwycenie języka na L dzieci bojarskich (jeżeli dobrze pamiętam)
Moskwa wzięła Forsowny marsz i podeszła strzelcami
grodowymi bliżej środkowego lasu.
Koncepcji na tą grę miałem kilka. Wygrała opcja
wciągnięcia RON w walkę na żywotność jednostek.
RON w centrum wystawił M Kozaków i S pancernych. Na
prawej S Wolochów i S pancernych z rohatynami. Ja w centrum miałem strzelców
grodowych. Na prawej całą resztę z czego sotnia podjazdowa cofnięta do
zgarniania tego co się przebije przez moją jazdę.
Wracając na prawą flankę. Sotnia podjazdowa widząc że
sytuacja na lewej jest klarowna (byli tym backupem o którym pisałem na
początku) zamiast wspierać dworian zastawili pułapkę na pancernych z
rohatynami. Podjazdowa zrobiła szarże na Wolochow. Ci oczywiście zrobili odskok
i po otrzymaniu kilku D się wycofali na tyle dużo żeby nie zasłaniać celu dla
pancernych z rohatynami ale też na tyle mało że było za ciasno do zrobienia
przegrupowania. Pancerni chwycili przynętę i wszarżowali się w podjazdową
wygrywając o 1 i zrobili spodziewane przełamanie. Na to czekali bojarzy którzy
szarżowali na pancernych. L bojarskiej wygrała walkę i tym razem pamiętałem
żeby się wycofać i przygotować do następnej szarży (wiedząc że przeciwnik nie
ma już punktów dowodzenia).
Prawie wszystko się układało po mojej myśli. Problemem
było to że nie byłem pewny czy dworianie się dalej utrzymają i czy bojarskiej
starczy kostek do rozbicia pancernych z rohatynami. Do tegoWołosi dalej mogli
ostrzelać podjazdową i zmusić ją do wycofania wprost na pancernych. Na
szczęście dalej gra potoczyła się zgodnie z planem. Dworianie na spółkę z
ostrzałem od grodowych rozbili pancernych. Pancerni z rohatynami tanio skóry
nie sprzedali ale jednak musieli paść pod Moskiewską masą (zostali zasypani
czapkami). Wołosi zniknęli po walce z sotnią podjazdową bo nie zdołali się
wycofać z odskokiem. Jazda kozacka zgarnęła potężny ostrzał od grodowych na
flankę co wrzuciło ich w poziom czerwony i uratowało sotnie podjazdową od
szarży w plecy.
Wynik 12:0.
Na pewno takiego wyniku nie wbiłbym gdyby nie zgoda
Sławka na cofnięcie Dworian od walki. Jestem ciekawy jak by to się wtedy
skoczyło gdybym musiał walczyć z kozacką i pancernymi jednocześnie. Scenariusz
myślę że mógłbym wygrać bo 2 punkty bym utrzymał ale cała gra raczej skończyła
by się wynikiem 6:2 w jedną lub drugą stronę lub remisem z wskazaniem na kogoś.
Gra z RON była pierwszą na tym turnieju w której
musiałem stosować 2 linie (w pierwszej dworianie i bojarzy, w drugiej sotnia
podjazdowa) i liczyć się z tym że gdzieś pierwsza się posypie albo przeciwnik
zrobi przełamującą szarżę i w to miejsce na ratunek pójdzie sotnia podjazdowa.
Problem lewej flanki był pod kruchą kontrolą podjazdowej i strzelców grodowych
nie zależnie od sytuacji jaka by nie wystąpiła. RON po obcięciach dalej jest
wymagającym przeciwnikiem z którym trzeba się liczyć że coś pójdzie nie tak.
Co do samej Moskwy. Wzmocnienia jakie dla niej zostały zrobione były z myślą o zgrupowaniu, na podjeździe miały być tylko smaczkiem. Z tą ilością weteranów jaka może mieć Moskwa na podjedzie zrobił się trochę potworek. Myślę że należy zamienić ulepszenie weteranów na coś innego lub je usunąć a umożliwić weteranów jeżeli Golowa jest z koneksjami. Sama armia jest bardzo przyjemna do prowadzenia i daje wiele możliwości ofensywnych.
DALEJ JUZ BEZ ZACHOWANIA KOLEJNOŚCI ZAJMOWANYCH MIEJSC
KRZYSZTOF KACPRZAK
Wyruszyłem do Krakowa taborem, w każdym tego słowa znaczeniu.
Wystawiłem podjazd na najmniejsze punkty w całym
turnieju - tylko 29PS.
Pomysł był prosty, wykorzystać fortele z różnicy
punktów by korzystnie ustawić znaczniki do kontroli i nie oddać ich przez całą
grę. Pierwsze dwa razy się udało, w trzeciej bitwie niestety nie. Generalnie
uważam to za dobry wynik.
Poniżej na zdjęciach uwieczniłem początkowe
rozstawienia w każdej z rozgrywek. Jeśli na zdjęciu nie widać jednego ze
znaczników, to znaczy że znajduje się pod taborem.
SŁAWOMIR "AftarJr" AFTARCZUK
Zapytacie, jaka była moja taktyka na tym turniej? Śpieszę
z odpowiedzią! Z racji na specyfikę turnieju, czyli gramy podjazd z małą
ilością jednostek oraz gramy trzy rundy przy 40 graczach wiadome mi było, że z
wynikiem 3:0 skończy 5 (w skrajnym przypadku 6 osób) więc nastawiłem się, że
albo wygrywam całością, albo nie wygrywam wcale inaczej zbytnio nie widziałem
sensu, czyli cel był prosty zdobyć 36 punktów w całym turnieju.
Grałem Podjazdem koronnym na 39 PS:
Zacznijmy od pierwszej gry. Pierwsza gra to był totalny mirror na RON, podjazd koronny na podjazd koronny, z tym że w moim podjeździe używałem jazdy wołoskiej a przeciwnik używał polskich dragonów. Zagraliśmy kluczowe pozycje, przeciwnik się bronił, ponieważ mieliśmy po tyle samo punktów. Zwiad wygrałem ja więc wybrałem pozorantów i udane harce przeciwnik zaś wybrał forsowny marsz. W pierwszej turze zdecydowałem się dodać jedną kostkę do rzutu o inicjatywę co poskutkowało tym, że ją wygrałem, a i przeciwnik musiał zacząć, więc byłem już aktywację do przodu. Zagrałem bardzo agresywnie jazdą wołoską, która podjechała i wystrzeliła w dragonów zrzucając ich na drugi stan żółty przeciwnik aktywował dragonów, lecz niestety nie trafili ani razu w ostrzale na jazdę wołoską na jeździe kozackiej i pancernych przyszykowałem szarże co się opłaciło przeciwnik próbował mnie flankować pancernymi, aczkolwiek lewą flankę udało mi się zabezpieczyć pancernymi z rohatynami.
Następnie w pierwszej turze przeciwnik wyjechał
kozakami na środek gdzie udało mi się w nich szarżować z moich pancernych oraz
ich odeprzeć do tyłu, gdyż po przegranej walce się wycofali przejąłem w tym
momencie dwa znaczniki. Następna tura wyglądała dość podobnie poprzepychaliśmy
się jazda wołoska ostrzela dragonów i tutaj moi Kozacy na pełnej prędkości
wjechali w dragonów ich zabili. Pozostawieni pancerni zostali wypchnięci przez
oddział kozaków, którzy przyjęli drugi znacznik i w tym momencie motywacja mi
zaczęła spadać.
W szybkim skrócie gra wygląda tak, że do piątej rundy
przeciwnik tracił po jednym oddziale, ale też bardzo mocno trzymał znaczniki,
przez co w piątej rundzie zaczynałem z motywacją na poziomie 1. Udało się kilka
razy zaszorować od tyłu w przeciwnika co dość ułatwiło rozprawienie się z
przeciwnikiem, przez co w piątej rundzie zabiłem wszystkie oddziały na stole
przeciwnika i wykonał odwrót samemu tracąc tylko jeden oddział zwykłych
pancernych.
Wygrana to 12 do 1
Druga runda:
Okazała się, że mój kolega Grzegorz, z którym graliśmy
niejedną grę w OiMa też wygrał 12 do jednego na Szwedów i jak się okazało po
przejechaniu 450 km program sparował nas razem. Było mi to mocno nie w smak ze względu, że zagraliśmy ze sobą większość gier. Prawdę mówiąc, na razie tylko
my regularnie gramy w Ogniem i Mieczem w Poznaniu, a trenowaliśmy już nieraz
nasze rozpiski i za każdym razem ta Turcja spuszczała mi srogi łomot. Miałem
lekko zmodyfikowaną rozpiskę, ponieważ zamiast polskich dragonów używałem jazdy
wołoskiej z odskokiem. Niemrawo podszedłem do naszej rozgrywki, gdyż L-sipachów
z przełamującą szarżą to nie lada wyzwanie.
Turcja się broniła mając 7 punktów mniej niż ja.
Przeciwnik nakazał mi wystawić wszystkie punkty na swojej połowie więc
rozstawiłem jeden punkt jak najbliżej krawędzi stołu, czyli 4 cale od krawędzi.
Drugi punkt przeciw wystawił po drugiej stronie stołu a trzeci punkt ustawiłem
jak najbliżej tylko się dało mojego pierwszego. Udało mi się wygrać Zwiad więc nakazałem by Grzegorz wystawił elkę sipachów jako pierwszych oraz wybrałem
efekt wysuniętych pozycji, ponieważ Grzegorz wybrał forsowny marsz. Przegrałem
inicjatywę więc zacząłem mocno otwarciem, czyli podjechałem do sipaków na 10
cali moimi Wołochami i ostrzelałem duży oddział sipahów. Następnie Grzegorz
ustawił swoje gonulu na znacznik. Ja wykonałem ruch pancernymi z rohatynami.
Grześ ruszył się Deli ja ruszyłem się pancernymi. sipachowie ruszyli na
Wołochów, którzy zadeklarowali odskok. Rozkazy trzymałem do ostatniej chwili na
moim dowódcy z racji tego by ten odskok się udał, był bardzo kluczowy i nagle
duży oddział sipachów zadał tylko cztery punkty dezorganizacji. Na start
drugiej tury przegrałem znów inicjatywę i sipachowie zaszarżowali znów
Wołochów. Ci niestety zostali zniszczeni w walce wręcz, ale jeszcze się
odgryźli i tak o to wielki oddział sipachów stał przed moim oddziałem jazdy
kozackiej z kałkanami i weteranem oraz oddziałem pancernych, oddział sipahów nie
przeżył, a następnie moi pancerni z rohatynami zaszarżowali na sipachów z
kopiami na znaczniku. Dzięki przełamującej szarży wbili im 9 punktów
dezorganizacji. Przełamująca szarża trochę nieświadomie dała mi wejść w krawędź
przeciwnika i jak się okazało w drugiej turze, Turcja straciła 4 z pięciu
punktów motywacji. Dwa punkty motywacji straciła za duży oddział sipachów i
jeden punkt motywacji za to, że kontrolowałem więcej punktów kolejny punkt
motywacji za bycie 12 cali pod krawędzi przeciwnika gdzie żaden oddział Turcji
nie był w 12 calach. W trzeciej turze wygrałem rzut o inicjatywę (dołożyłem
wszystkie kości do tego rzutu) i w pierwszej aktywacji pancernymi z dwóch kości
dobiłem sipachów z kopiami, przez co przeciwnik wykonał odwrót I tak oto
kolejną grę zakończyłem z wynikiem 12 do 1.
Zaczęła się presja zostałem jedynym graczem, który
zrobił 24 punkty w dwóch grach czekała mnie walka o podium. Moim przeciwnikiem
okazała się Moskwa. 37 punktów Moskwy do 39 punktów mojego podjazdu koronnego
przeciwnik miał L dzieci bojarskich, sotnie, która jest bardzo potężnym
oddziałem, dzieci bojarskie oraz Strzelców grodowych. Prawdę mówiąc, nie
wiedziałem, jak to ugryźć więc chciałem spróbować manewru z Wołochami który udał
się na Turkach, czyli wciągnąć przeciwnika zabić mu wielki oddział i wygrać w tę
grę. Zwiad wygrałem ja. Wziąłem pochwycenie języka oraz wysunięte pozycje
przeciwnik wybrał forsowny marsz za punkty różnicy w sile przeciwnik wrzucił
token kluczowych pozycji do lasu i wykonał ruch strzelcami grodowymi w stronę
tego lasu. Ustawiłem rozkazy Adam również ustawił rozkazy i tutaj muszę dodać,
że w tej grze nauczyłem się, iż nie opłaca się być miłym dla oponenta i trzeba
trzymać się zasad gry, ale o tym w dalszej części. Przegrałem inicjatywę więc
na początku wyjechałem moimi kozakami, ostrzelałem strzelców grodowych.
Przeciwnik wypalił strzelcami w kozaków zbijając ich w żółty stan a w tym
momencie ja użyłem mojego dowódcy i zmieniłem rozkaz kozakom na rozkaz szarży
(by mieć kontr szarżę). Dworianie zaszarżowali w kozaków. Walka była krwawa, ale
o dziwo szarża dzieci bojarskich nie była tak dobra wygrali starcie o 1 punkt
przewagi. Ja mając w pogotowiu pancernych ucieszyłem się gdy usłyszałem od
przeciwnika bym grał i odsłoniłem żeton rozkazu, na którym była szarża.
Dostawiłem moich pancernych do dworian, po czym mój przeciwnik stwierdził, że w
sumie to on się wycofa. Zapytałem go, z jakiej zasady to wynika skoro jest już
moja faza i dostawiłem już oddział. Z racji tego, że wygrał poprzednie starcie
z kozakami o jeden punkt przewagi mógł zasadowo się wycofać w swojej turze, ale
tego nie zadeklarował a ja chcąc być miłym pozwoliłem mu na to co okazało się
brzemienne w skutkach, bo zamiast atakować w oddział dworian, który był złoty z
moich weterańskich kozaków i pancernych zaatakowałem z samych pancernych i
przyjąłem kontrszarżę dworian. Jeżeli bym nie pozwolił przeciwnikowi na
wycofanie, na co miałem zupełnie prawo, bo była już moja tura i odsłoniłem tajny
żeton rozkazów, to dworianie by nie mieli premii do impetu oraz musieliby
rozdzielić ataki na kozaków jak i pancernych, gdzie ja bym atakował dwoma
oddziałami w jeden. Oczywiście przyjąłbym jeden punkt dezorganizacji na
kozakach, ale to by im niezbyt dużo zmieniło. I tak do końca gry pancerni
utkwili w dworianach a kozacy w szarym polu, gdyż PO oderwaniu się przeciwnika
Kozacy stali w miejscu. Myślałem: skoro nie na prawej flance, to może na lewej
pójdzie lepiej. Sotnia podjazdowa podjechała pod znacznik, ja szarżowałem moimi
pancernymi z rohatynami oraz chcąc zablokować dojście do znacznika wielkiemu oddziałowi
moskiewskiemu, wykonałem przełamującą szarżę. Niestety była ona zbyt krótka i w
momencie gdy duży oddział moskiewski we mnie szarżował, znalazł się w zasięgu
objective i go przejął. Pancerni tanio skóry nie sprzedawali i bardzo mocno
się odgryzali, zabrakło mi niestety wygranego choć jednego rzutu na inicjatywę,
by dołączyć kozaków do walki w bok dzieci bojarskich albo zaszarżować sotnię.
Niestety gdy RON traci impet uderzenia i zostanie zbity na czerwony stan, co nie
jest takie trudne, bo wystarczą dwa ostrzały, RON nagle stoi w miejscu i nic nie
robi. Przez cztery rundy ani razu nie wygrałem inicjatywy, mimo że co rundę
dodawałem jakąś ilość kości. Zaczęło się dobijanie martwego, Moskwa swoją
ilością punktów dezorganizacji po prostu przepchnęła moje jednostki RON,
które były w mniejszych oddziałach. I tak oto bitwa zakończyła się w czwartej
rundzie wycofaniem wojsk polskich i przegrałem 12 do zera. Prawdopodobnie
sytuacja na prawej flance by wyglądała troszkę inaczej gdyby jednak udało się
zabić złoty oddział przeciwnika a były na to szanse i to bardzo spore, jeżeli
nawet nie w pierwszej rundzie to na początku drugiej, gdyż bym atakował dwoma
oddziałami naraz, nawet jeśli przyjąłbym kolejny ostrzał strzelców. Zabicie
dworzan pozwoliłoby mi na wejście w strefę wystawienia przeciwnika, jakiś objazd
na tył i szary od tyłu. Jednak grając o pierwsze miejsce na dobrych graczy
trzeba liczyć na błędy u przeciwnika jakieś złe ustawienia i w sumie nie
ustępować, bo będąc miły pozwoliłem mojemu oponentowi się wycofać, a gdy przy
deklaracji strzału do mnie powiedziałem, że mam zasadę wybornych jeźdźców i
jestem w szyku rozproszonym usłyszałem odpowiedź, że nie zadeklarowałem tego i
rzucił po prostu kośćmi…
No cóż, moralnie czuję się zwycięzcą.
Przemyślenia po turnieju:
RON nie jest najgorszą frakcją ma bardzo duży impet
bardzo dobrze się gra agresywnie jest bardzo mobilny. Uważam osłabienie RONu za
dość dobrze wykonane, aczkolwiek moim zdaniem próg między żółtym stanem a
czerwonym powinien być wydłużony, ponieważ przy odjęciu punktów dezorganizacji
jednostki RONu bardzo szybko wchodzą w stan czerwony i wtedy już jest nam
naprawdę bardzo trudno cokolwiek zrobić [Po swoich grach, choć z gorszym skutkiem ;) - mam dokładnie takie same wrażenia - JK].
Jestem ciekaw czy ktokolwiek grał w furaż. Sam
zagrałem trzy razy scenariusz kluczowych pozycji.
Dowódca wyszkolenia 4 jest bardzo ważny. Zawsze mi
tego rozkazu brakuje czy chociażby interwencji.
Oraz dodawanie kości na rzut o inicjatywę też bardzo
pomaga i przy czwórkowym generale pozwala nam to mieć czasami przewagę nad
przeciwnikiem, który wybierze trójkowego generała, ponieważ poświęcenie tej
jednej kości do tego rzutu nie jest wtedy aż tak bolesne.
AREK STAMM [Mój przeciwnik w pierwszej bitwie ;) - JK]