poniedziałek, 31 marca 2025

Bitwa pod ZBOROWEM 1649

 Było gorące lato 1649 roku, kiedy Bohdan Chmielnicki, stojący na czele zbuntowanych Kozaków, wraz z samym chanem Islamem III Girejem oblegli obóz sił Rzeczpospolitej pod Zbarażem. Król Jan Kazimierz rozesłał wici i ruszył z odsieczą. Atakujący pozostawili część swych sił do oblężenia a z większością wojsk ruszyli na przeciw królowi. Do spotkania doszło podczas przeprawy sił koronnych przez rzekę Styrpę nieopodal miasteczka Zborów. Część Polaków znalazła się już po drugiej stronie rzeki, gdzie w obliczu nadciągających Kozaków i nocą pospiesznie zbudowali solidne szańce. Pozostałe pułki rozciągały się wzdłuż rzeki aż po wieś Młynowce - ci mieli potykać się z napierającymi ordyńcami. W sobotę o świcie 29 marca Anno Homini 2025 rozpoczęła się wielka bitwa... 

Do spotkania doszło w ramach sławetnych Otwartych Miszczostw Krakowa. Tym razem z przyczyn losowych nie daliśmy radę dotrzeć już w piątek, żeby zacząć rozstawiać pole bitwy, co trochę opóźniło start samego starcia. Ale i tak w sobotę jeszcze przed południem byliśmy gotowi do pierwszych posunięć. (To wydaje się być oczywiste, ale jakby co podpowiem, że graliśmy według zasad 1 edycji.)

Jeszcze nie widać tych hord ordyńców, ale spokojnie, zaraz się pojawią.

Pole bitwy rozstawiliśmy w miarę historycznie - przede wszystkim był sam Zborów (specjalnie na tę okazję zrobiony przez Zbyszka Binkowskiego - szacun i ukłony!) oraz Młynowce, oraz rzeka Styrpa wraz z odnogą (przy czym odwrotnie niż myśleliśmy, Styrpa to ta "jaśniejsza" rzeka, do której pod samym Zborowem wpływa mniejszy strumień). Oczywiście jeśli chodzi o samą grę rzeka miała charakter strumienia i jedynym jej efektem - i tak zdaje się zbyt silnym - było ścięcie ruchu o połowę i pozbawienie impetu, można było ją przekraczać na całej długości. Resztę terenów, czyli górki, lasy pola - ustawiliśmy w miarę swobodnie ale tak, by nie przeszkadzały w graniu.

Ja dowodziłem dywizją kozacką, Cichy i Kamil Tatarami. Prawym skrzydłem RON (od Zborowa po fort) Aleksander a lewym (od Zborowa po Młynowce) Zbyszek.

Po lewej stronie obóz polski, po prawej dywizja kozacka w składzie (od prawej strony czyli od góry zdjęcia): 
- 1 pułk kozacki: 2x12 mołojców, 6 mołojców rejestrowych, 4 mołojców rej. weteranów, 3 doborowej jazdy;
- 2 pułk kozacki jw., tylko o dwóch rejestrowych weteranów mniej;
- pułk czerni: 4 watahy;
- sojuszniczy czambuł tatarski: 2x3 ordyńców z dzidami, 5+6 zwykłych ordyńców, 4 kazindżi;
- 3 pułk kozacki: 10 mołojców, 8 rejestrowych, 3 doborowej jazdy.
Całość stała za wozami taborowymi, artyleria rozstawiona była wzdłuż całej linii a na przedpolu grasowali plastuni i harcownicy. Generalnie siły kozackie były za słabe, powinna być jeszcze jedna dywizja, ale tego niestety jakoś nie dopilnowałem. Najsłabszym elementem tej dywizji był głównodowodzący - zdaje się że całą dywizją kozacką dowodziłem po raz pierwszy w życiu :) 
Widok z przeciwnej strony rzeki: po lewej obóz RON, w głębi siły koronne od Zborowa po Młynowce. Jeśli coś się w trakcie rozstawiania nie zmieniło, to w obozie stały następujące siły:
- cztery regimenty muszkieterów, w tym jeden starego typu;
- pułk piechoty łanowej (w forcie);
- pułk jazdy doborowej;
- regiment rajtarów.
W samym Zborowie znajdował się Jan Kazimierz ze swoją świtą, a za miasteczkiem reszta wojsk: koronnych:
- dwa pułki jazdy doborowej;
- regiment piechoty;
- pułk piechoty łanowej;
- regiment dragonów w Młynowcach.
Historycznie powinno być nieco inaczej: zamiast przynajmniej jednego pułku jazdy powinien być pułk pospolitego ruszenia (albo i dwa), a dragoni w Zborowie.
Tatarzy (nie licząc tego sojuszniczego czambułu wśród Kozaków) rozstawili się szerokim łukiem wzdłuż biegu rzeki - dwie prawie pełne dywizje (9 czambułów).
Obóz wojsk Rzeczpospolitej.
Zborów
Zborów od strony rzeki

Dragoni w Młynowcach

Jeszcze mała uwaga na temat kształtu tego fortu. Sam model został wykonany przez Roberta Kozłowskiego. Kiedy go planowałem kilka lat temu w oparciu o XVII-wieczny podręcznik Józefa  Naronowicz-Narońskiego myślałem że tylko teoretyczny rysunek. Spodobał mi się narys tego fortu oraz oryginalna nazwa tej figury geometrycznej: czworogran wskośnorogi. A tymczasem okazało się - przynajmniej według starych szkiców i map - że właśnie taki fort został usypany pod Zborowem! - zobaczcie sami: 

(Więcej o budowie tego szańca TU)


BITWA

Do odmierzania czasu bitwy oprócz kostki tradycyjnie używaliśmy kozackich czajek, które co turę przesuwały się o jeden element rzeki.


TURA I

W pierwszej, a zasadniczo nawet w dwóch pierwszych turach na prawym skrzydle niewiele się działo. Słychać było tylko obustronny huk dział i kozackiej broni gwintowanej. Kozacy widząc ufortyfikowane pozycje polskie bali się atakować, a i Polacy nie kwapili się do kontry na wozy taborowe. Wszelkie, choć i tak niezbyt liczne, straty i tak uzupełniane były z rozkazów dowódców.
Pierwsza krew

Z drugiej strony Zborowa Tatarzy ruszyli do ataku na całej linii. Generalnie rzecz biorąc cała linia frontu była tutaj podzielona na trzy odcinki, oddzielone od siebie bagnem i Młynowcami. 

Prawe skrzydło wojsk tatarskich atakowało po obu stronach Młynowiec, które obsadzone polska dragonia wydawały się nie do ruszenia.
Z kolei lewe skrzydło tatarskie atakowało pomiędzy rozwidleniem rzek a bagnem (to ta zielona struktura z prawej strony zdjęcia) wprost na Zborów.

TURA II

Na początku drugiej tury pierwsze torhaki ordyńców forsowały rzekę obok wioski i młyna. To tutaj historycznie powinien pójść atak na pospolite ruszenie. Po drugiej stronie rzeki znajdowała się dość silnie umocniona pozycja obstawiona przez piechotę łanową i artylerię, za którymi w odwodzie czekały skwadrony polskiej jazdy:


W centrum pola bitwy do rzeki było nieco dalej, ale pod koniec drugiej tury Tatarzy byli już nad brzegiem rzeki, gdzieniegdzie ją forsując:

Po stronie "kozackiej" nadal trwał obustronny ostrzał, jedynie z prawej strony zaczął wyjeżdżać jeden z taborów, którego celem była osłona atakujących fort mołojców. Ten atak powinien wyjść szybciej (czyli powinniśmy zacząć bitwę jeszcze bliżej siebie) i bardziej licznie - ale to wnioski na przyszłość.


TURA III

Trzecia tura przyniosła pierwsze walki. Przede wszystkim dowodzący Polakami zauważyli, że Kozacy raczej nie szykują się do jakiegoś generalnego szturmu na obóz, natomiast Tatarzy atakują na całej linii. W związku z tym zaczęli przesuwać cześć sił koronnych z obozu w okolice Zborowa (na zdjęciu poniżej widać ruch rajtarów przez most w stronę atakujących na miasto Tatarów). Miało to dwojakie skutki. Z jednej strony cały skwadron husarii stał nieco zdezorientowany w którym kierunku atakować (ostatecznie także, jak rajtarzy i reszta jazdy, wycofał się za rzekę) z drugiej natomiast...rozochocił Kozaków.
Atak Kozaków na fort raczej się ślimaczył, ale jednak postanowiłem trochę się ruszyć i pomanewrować: Tatarzy z dywizji kozackiej zaczęli się przemieszczać z lewej strony, gdzie stali bez pomysłu i bezużyteczni na prawą, gdzie mieli wesprzeć atak mołojców na fort. Za osłonę tego manewru służyły tabory, które ze swej strony też się ruszyły, żeby zrobić nieco miejsca do przesuwającej się do przodu czerni. gdyby bitwa trwała ze trzy-cztery tury dłużej, może by doszli i splądrowali polski obóz (ale już nie zdążyli :) ). 
Manewr tatarów i ruch czerni, czemu z lubością przyglądali się wierni sarmaccy kibice:

Jednak najkrwawsze walki toczyły się w centrum, gdzie mrowie Tatarów atakowało przez rzeczkę wprost na Zborów, w którym ukrywał się Jan Kazimierz.
Oczywiście, jak to przy pierwszej edycji Ogniem i Mieczem, nie zabrakło sporów kompetencyjnych znanych i historycznych dowódców:

Zanim doszło do rozstrzygnięć w centrum, Tatarzy atakujący na swoim prawym (a polskim lewym) skrzydle w okolicach Młynowiec dostali sporego łupnia. Nie przedostali się na drugi brzeg rzeki i co więcej, sprowokowali jazdę polską do kontrataku:
Jako się rzekło i po drugiej stronie wsi obsadzonej przez dragonów pojawiły się liczne czambuły zmierzające ku rzece, za którą już czekała polska jazda:
Tu dobrze widać niemal cały (oprócz najbardziej lewoskrzydłowego czambułu na zimowych podstawkach) atak tatarski. Te hordy na pierwszym planie atakują bezpośrednio Zborów, dalej kolejny atak między bagnem (to zielone) a Młynowcami. Za rzeką widać też skwadron husarii, który niebawem przejdzie do historii.
Atak lewoskrzydłowego ("zimowego") czambułu i manewr wojsk koronnych w obozie, które odwracając się od Kozaków zmierzają w kierunku rzeki.

TURA IV

Zdjęcie powyżej pokazuje ten sam moment co poprzednie, tylko od drugiej, polskiej strony.
Zbliżenie na ten kontratak, do którego dołącza miotająca się wcześniej, ku zdziwieniu hetmana Wasila, husaria.
Krwawe walki w centrum, na przedpolu Zborowa. problem tylko (przynajmniej z mojej strony) że tych Tatarów zdaje się być coraz mniej. Atak jest silny - Tatarom udaje się sforsować rzekę. Po drugiej stronie za szańcami stoi polska piechota, która za chwilę zostanie przegoniona. Z prawej strony (m.in. na moście) widać idących w sukurs rajtarów. W głębi po prawej stronie między zborowską dzwonnicą a fortem cały pułk doborowy pułk jazdy szykuje się do walki z Tatarami zza rzeki.
Poniżej ten sam moment, tylko od strony tatarskiej:
Tymczasem na prawym skrzydle tatarskim trwa totalny i chaotyczny odwrót Tatarów. Pułki jazdy polskiej w pogoni za wrogiem przekraczają rzekę i stopniowo rozpływają się po równinie.

Na tym skończył się pierwszy dzień bitwy - sobota 29 marca 2025.

TURA V

W piątej turze (drugi dzień bitwy, niedziela rano) Kozacy wreszcie podeszli pod mury fortecy. Obrońcy nieco zmiękczeni przez artylerię i wozy taborowe przegrali pierwszą walkę, ale zdali morale i odbili szturmujących Kozaków, których jednak na przedpolu pojawiało się coraz więcej. Spoza taborów zaczęli także wyjeżdżać wspierający szturm ordyńcy a i czerń, powoli bo powoli, ale jednak zbliżała się do walki.
Tymczasem w centrum sytuacja obrońców Zborowa zdawała się być dramatyczna: Tatarzy już niemal podeszli pod miasteczko, łamiąc po drodze okopane szyki piechoty. Na pomoc obrońcom rusza skwadron husarii. Do historycznego starcia doszło na polu ornym:

Dlaczego historycznego? O tym za chwilę.

TURA VI (ostatnia)

Sytuacja na lewym skrzydle wojsk polskich (na lewo od wsi Młynowce) sytuacja zdaje się być już opanowana. Czambuły tatarskie z krwawymi stratami odparte, ale wszystkie końcowe testy na złamanie zostały zdane. Ordyńcy, choć wykrwawieni, ogarnęli się jakoś ale chorągwie polskiej jazdy coraz licznej przekraczały rzekę. Tu już nic więcej nie dawało się zrobić. Z drugiej strony wioski tatarski atak też praktycznie utknął na linii rzeki.
Z drugiej strony stołu Kozacy kontynuowali szturm i zajęli fort (tutaj uwaga: dla uproszczenia jako fort uznaliśmy cały model a jako szaniec dający osłonę broniącym krawędź modelu; wnętrze było traktowane jak teren zabudowany. Na zdjęciu poniżej wnętrze fortu zajmują jeszcze Polacy, ale w 7 turze prawdopodobnie zostaliby zniszczeni przez masy kozacko-tatarskie):
W tym czasie najwięcej działo się w centrum pola bitwy, na wprost Zborowa. Tatarzy, chociaż osiągnęli tui chwilowy sukces, dostali się jednak w kleszcze, atakowani praktycznie z trzech stron, od przodu i obu flank:

I choć kontratak pułków polskiej jazdy, wsparty ogniem piechoty i artylerii, okazał się skuteczny i odepchnął Tatarów, to jednak:
... husaria popełniła tragiczny błąd i dała się oskrzydlić Tatarom...
Poniżej widać to samo pole, jednak jakby wyczyszczone...

Na wszystko patrzył przerażony Jan Kazimierz:

*   *   *
Po szóstej turze zdecydowaliśmy się zakończyć bitwę. Dalibyśmy radę rozegrać jeszcze siódmą, ale chyba niczego by to nie zmieniło. Tatarzy nie mieli już sił i środków by ponownie zbliżyć się do Zborowa czy Młynowiec (jedynie na tym środkowym odcinku nie dali się odepchnąć od rzeki), Kozacy natomiast prawdopodobnie zajęliby fort. Można snuć dywagacje, że mogliby wtedy wesprzeć swoim z kolei ogniem z wałów wesprzeć atak tatarski, ale... na to było ze dwie tury za późno. Gdyby ten ogień był skoordynowany z głównym szturmem Tatarów wtedy kto wie, kto wie...


Na koniec jeszcze parę ujęć z drona już po bitwie (po kolei: prawa strona, centrum, lewa strona):


Grało się fantastycznie. Oczywiście, mamy parę uwag o których pewnie zapomnimy przed następnym razem. A czy takowy kiedyś nastąpi? zobaczymy. Ale raczej już bez rzeki i fortyfikacji...

Gorące podziękowania dla grającej ekipy - bez was, Panowie Bracia, nie byłoby tak fantastycznego spotkania. Szczególnie cieszę się że udało się Cichego wydobyć z pieleszy. Mam nadzieję, że nie ostatni to raz.

MONT JOYE!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz