środa, 3 września 2025

MONONGAHELA 1755 - generał Braddock jedzie na wojnę

Generał Edward Braddock niczym specjalnym się nie wyróżniał. Służył długo, bez większych wzlotów; o upadkach nie warto wspominać. Początkowo odbywał służbę wyłącznie w garnizonach na terenie Anglii – raz tylko wziął udział w wojnie o sukcesje austriacką, w roku 1647 na terenie Holandii. W 1753 roku został dowódcą 14 Pułku Piechoty na Gibraltarze. Dlaczego dostał awans na generała-majora Gwardii i zadanie wypędzenia Francuzów z doliny Ohio w Ameryce Północnej? Dzisiaj już trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

W listopadzie 1754 roku król Jerzy II za zgodą Parlamentu zadecydował o wysłaniu ekspedycji wojskowej. Okręty Królewskiej Marynarki Wojenne (dwa liniowce: flagowy HMS Centurion oraz HMS Norwich, dwie fregaty i trzynaście transportowców) dowodzone przez świeżo mianowanego komandora Augusta Keppela, przygotowywały się do przerzutu dwóch pułków (regimentów) piechoty, sztabu, szpitala polowego, artylerii i zapasów na wyprawę.

Trzonem brytyjskiej ekspedycji zostały dwa pułki: 44 pułkownika sir Petera Halketta i 48 pułkownika Thomasa Dunbara. Oba zostały utworzone w roku 1741, przygotowywane do walki w oczekiwanej wojnie z Francją, ale historia obu potoczyła się zgoła odmiennie. 44 pozostawał w niełasce podczas gdy 48 był opromieniony sławą bohaterskich walk ze szkockimi góralami w bitwach pod Falkirk i Culloden. Tak naprawdę i to było iluzją. Po traktacie akwizgrańskim oba pułki zostały mocno zredukowane. 48 ocalał tylko dlatego, że został przeniesiony do garnizonu irlandzkiego. Do Ameryki miał wyjechać ów trzon, na miejscu uzupełniony rekrutami z kolonii. W efekcie generał Braddock znalazł się w Ameryce dowodząc dwoma pułkami składającymi się w połowie ze świeżo zaciągniętych rekrutów, w połowie zaś stosunkowo mało doświadczoną mieszanką żołnierzy z różnych, wcześniej istniejących oddziałów. Z czasem, po udanej kampanii, miały się one stać trzonem brytyjskich sił kolonialnych w Ameryce Północnej. No ale właśnie: z czasem.

Pułkownik Halkett i żołnierze 44 pułku piechoty (źródło: TUTAJ)

Okręty wyruszyły różnymi trasami z Anglii 21 grudnia 1754 roku i po dwóch miesiącach, między 20 lutego a połową marca wszystkie stopniowo dobiły do Hamton w Wirginii.

Nie pozostawił generał Braddock miłego wspomnienia u ludzi po swym zejściu na ląd i zetknięciu z Wirgińczykami: „krępy wódz, wzór angielskiej elegancji, który siedział i przechylał się z jednej strony powozu na drugą, z twarzą tak czerwoną jak jego płaszcz – przeklinając przy każdym słowie; nieświadomy niczego poza zaletami butelki i wyglądem kobiety; nie z wysokiego rodu, a jednak absurdalnie dumny ze swojego braku przodków; odważny jak buldog; dziki, lubieżny, rozrzutny, hojny; łagodny w łagodnych nastrojach; łatwy w miłości i śmiechu; otępiały w dowcipie; całkowicie nieoczytany; wierzący, że jego kraj jest pierwszy na świecie, a on sam jest tak dobrym dżentelmenem, jak każdy inny w nim.”

Nie zachował się żaden jego portret, wszelkie ilustracje są późniejsze. Przedstawiają zazwyczaj nieco otyłego europejskiego arystokratę.

Zadanie, jakie przed nim postawiono, było jasne i proste: poprowadzenie obu pułków do punktu o Will’s Creek (gdzie strumień o tej nazwie wpadał do Potomaku), przemarsz stamtąd do Ohio Forks i zdobycie francuskiego fortu Du Quesne (obecnie Pittsburgh), wreszcie przemarsz w górę rzeki Alegheny, przez francuskie forty Venango, le Boeuf i Presque Isle aż do Niagary. Następnie wojna miała się przenieść w region jeziora Champlain (gdzie dziać się będzie akcja Ostatniego Mohikanina) i do Nowej Szkocji… Cała wyprawa była bardziej w interesie prywatnych interesów Kompanii Ohio niż korony brytyjskiej – ubocznym, ale nie mniej ważnym, efektem wyprawy było m.in. wytyczenie i zbudowanie drogi łączącej Wirgnię z doliną Ohio, poprzez dzisiejsze stany Wirginia i Pennsylwania.

Plan kampanii - na czerwono zaznaczyłem etapy wyprawy gen. Braddocka

Jeden z fortów pogranicza - francuski le Boeuf

Na papierze droga wydawała się prosta, a tymczasem… praktycznie jej nie było. Z Alexandrii, gdzie koncentrowano armię, do Will’s Creek żołnierze mieli przepłynąć łodziami, ale już na miejscu okazało się, że Potomak był w tym momencie nieżeglowny. Armia musiała zatem maszerować piechotą przez kraj niemal pozbawiony dróg. Trzeba je było dopiero zbudować.


Dom Johna Carlyla w Aleksandrii: miejsce, w którym przebywał generał Braddock w marcu - kwietniu 1755 roku (GoogleMaps)

W pierwszych dniach kwietnia pobrano z magazynów skrzętnie odliczone zapasy na drogę, żywność i amunicję. Żołnierzom piechoty liniowej przydzielono oddziały wirgińskich rangersów, ale nie poprawiło to ogólnego rozprężenia w obozie. Mnożyły się dezercje. Z obawy przed rozruchami ograniczano żołnierzom dostęp do broni przed wyruszeniem w drogę. 9 kwietnia ruszyła straż przednia w postaci rangersów i niewielkiego konnego oddziału zwiadowców. Dwa dni później (11 kwietnia) obóz opuścili pierwsi żołnierze 44 pułku wraz ze swoim dowódcą, pułkownikiem Halkettem. Trasa marszu wiodła prawym (południowo-zachodnim) brzegiem Potomaku, w górę jego biegu. Nazajutrz (12 kwietnia) w drogę ruszyły kompanie 48 pułku Dunbara, obierając nieco inną trasę, wschodnim brzegiem Potomaku, przez Maryland do Frederick. Braddock wraz ze swoim sztabem opuścił Aleksandrię 17 kwietnia i podążył szlakiem wytyczonym przez pułkownika Dunbara. Wszyscy mieli się spotkać w forcie Cumberland, u ujścia Will’s Creek do Potomaku.


Niewyobrażalnym jest dziś błąd, jaki u samego zarania popełnili Brytyjczycy. Według informacji, jakimi dysponował generał Braddock, odległość z Will’s Creek do Du Quesne miała wynosić 15 mil. Ile to jest dni marszu piechoty, nawet w trudnym terenie? W rzeczywistości odległość ta wynosiła 120 mil, osiem razy więcej! Wściekłość generała nie znała granic. Wszystko trzeba było organizować na miejscu: wozy, woźniców, finansowanie wyprawy. Nie działało nic, co miało być zapewnione. I jeszcze ta odległość.

Mapa ukazująca wymarsz wojsk gen. Braddocka z Aleksandrii

Tereny między Aleksandrią (poniżej Waszyngtonu) a francuskim ówcześnie fortem Du Quesne (dzisiejszy Pittsburgh) (GoogleMaps)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz