Króciutko o wczorajszym spotkaniu w klubie. Było parę gier, głównie w OIM. Zaczęliśmy z Michałem od Zgrupowania, które ostatnio piłujemy. oczywiście znowu RON vs Turcja, ale tym razem to ja byłem słabszy (23 PS do 25). Wystawiłem swoje Zgrupowanie, które określam jako klasyczne, czyli podjazd dość pancerny (choć nie z tych najbardziej) ale ze słabym zwiadem.
ZWIAD:
- dragoni (5 podstawek)
PODSTAWA:
- doborowi kozacy z rohatynami (5)
- doborowi pancerni (5)
- kozacy (5)
DODATKOWE:
- doborowi pancerni z rohatynami (6)
- doborowi kozacy z rohatynami (5)
- husaria (3)
Z wozem i dowódcą ### wyszły 23 PS, Zwiad 8, Poziom motywacji niski, bo tylko 18.
TURCJA MICHAŁA tym razem grała z ostatnim poziomem, czy SILAHDARAMI (ciągle jeszcze nie mam płynności w pisaniu nazwy tej formacji :) ). Szczegółów tej armii nie znam, ale to co pamiętam wpisałem na mapkę. Silahdarowie pochłonęli dużo zaopatrzenia, tak, że nawet wzięcie wielbłądów nie pomogło zbyt wiele, i wiele chorągwi, zwłaszcza tych lekkich, była raczej bez jakiegoś specjalnego wyposażenia.
Na prawej flance hufiec walny, na lewej skrzydłowy. Ten wyłom pośrodku stołu - miejsce ostatecznie kluczowe dla losów bitwy - to efekt między innymi tureckich dział stojących na wzgórzu i mających pod ostrzałem niemal całą "dolinkę". Tym razem zresztą artyleria, zwłaszcza średnia, strzelała wyśmienicie i w dwóch salwach dwa razy zmiotła mi po podstawce doborowych pancernych na centralnej górce...
Lewa flanka, początek bitwy. Dragoni ze straży przedniej z dużymi stratami przetrwali atak deli! Beszli z tureckiego zwiadu nie bardzo wiedzą co maja robić, bo na przeciw siebie maja dwa oddziały jazdy kozackiej (na fotce widać tylko fragment jednego) i nie wiedzą, jaki będzie wynik szarży deli po drugiej stroni zagajnika.
Tu widać, jak sytuacja się wyklarowała. Z piątki dragonów przetrwały tylko dwie podstawki (uciekały, ale zostały zebrane) ale lewa flanka oraz - co za tym idzie - lewe kluczowe wzgórze były moje już do końca gry.
Początek bitwy, ustawienie hufca walnego już po forsownych marsszach husarii i doborowych pancernych z rohatynami. jakaś jazda turecka stoi u stóp centralnego wzgórza. Za nimi dziesiątka segbanów, siedzi w lesie i będzie tak siedzieć do końca bitwy. na lewo od nich silahdarowie, z którymi przyjdzie mi się mierzyć po raz pierwszy i jeszcze jakieś dwie jazdy.
Nazwa zobowiązuje. Jeśli to ma być hufiec walny to nie może robić niczego innego, jak walić do przodu.
Poszło dobrze. No... prawie dobrze... A właściwie.... do dupy. Jasne że husaria wsparta doborowymi kozakami śmigała daleko na tureckich tyłach (opanowując przy tym prawe wzgórze), ale co się stało w środku! Dwa oddziały jazdy pancernej, oba doborowe, oba mocno przetrzebione (ten z rohatynami miał 2 z 6 bazowych podstawek!) pierzchały przed jazdą turecką. Poziom motywacji spadł do 1 i bezprzykładna klęska była na wyciągnięcie ręki. Przyszła jednak nowa tura, testy morale zdane i można było odetchnąć.
Dolinka w centrum, koniec bitwy. Pancerni zdołali się ogarnąć, husaria wróciła z prawego skrzydła i jeszcze kozacy z lewej flanki - Wszyscy oni zdołali osiągnąć ostateczne przełamanie i wygrać bitwę. resztki tureckiej jazdy umykają pomiędzy kluczowymi (lewym i środkowym) wzgórzami.
Mapka jeszcze raz na podsumowanie :)
Potem przychodzili kolejni gracze, i bitew było więcej. mamy nowego adepta Ogniem i Mieczem - Adrian od kilku tygodni przychodzi w każdy czwartek. jeszcze nie wybrał, czym chce grać, ale ogrywa to co mam w muzeum. Kilka fotek od Marty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz